Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dominika Chmura. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dominika Chmura. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Pięć rzeczy, które warto zobaczyć w Barcelonie

Okazuje się, że jestem takim typem podróżnika, którego interesują wałęsające się po podwórkach koty, kwiaty za kratami, skrzynki rozdzielcze, chodnik pod katedrą Sagrada Familia, życie Gabriela i Miguela u którego śpimy w czasie podróży, jak mają porozstawiane przedmioty w kuchni, gdzie zostawiają używane skarpety, jakie cienie rzucają rośliny w parkach, dlaczego takie puste są balkony sąsiadów, jak wyglądają lokalne mrówki, morze i piasek, jak wygląda życie w małym górskim miasteczku i jaki stoi śmietnik u bram wejscia do dwunastowiecznego klasztoru mnichów u podnóża góry. Zawsze też zastanawiam się czy mógłbym tam żyć i co bym robił, jak wyglądałoby moje życie, snuje nitki wyobrażeń i doznaje fantomowych czuć. Wciąż nie wiem czy jestem Dominiką Chmurą.
Za to zrobiłem ponad 1000 zdjęć i specjalnie dla was wybieram pięć rzeczy, które warto zobaczyć w Barcelonie.

Podkład muzyczny







poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Przygoda 5. Kraina, gdzie wszystko ma słony smak

Nie jestem jak Dominika Chmura. Czuję przynależność do miejsca i nigdy tak naprawdę nie potrafiłem żyć w drodze, bo i nigdy tak naprawdę nie żyłem w drodze. Nie mogę pomieszkiwać miesiącami to tu, to tam w przeświadczeniu że jestem tu, czy tam, na tymczasem. Nie potrafię z lekkością porzucać nagromadzonych książek, sweterków, przyjaciół i złudzenia bezpieczeństwa. Czuję przywiązanie do mojego biurka, mojego parku, mojego języka, mojej siatki bliższych i dalszych znajomych, rozsianych bliżej i dalej ode mnie. Może kiepski ze mnie Sindbad. Ale gdy unoszę się na wodzie i oglądam skały wybrzeża, tysiąc pięćset kilometrów od mojego biurka, parku, języka, mamy i Pani Halinki ze sklepu pod blokiem, gdy dryfuję na tej ciepłej i słonej wodzie a skalnym brzegiem wędrują tylko turyści, którzy tu tylko przechodzą i są na chwilę, to czuję, że to biurko, park, język, mama i pani Halinka to jedna cienka nitka wczepiona w moje ciało w okolicach podbrzusza. I właśnie na tych ciepłych wodach, pod wysokimi skałami, kiedy językiem zlizuje z własnych ust słony smak, uświadamiam sobie, że to by mogła być moja nowa codzienność. I pojawia się ciekawość, jakby to było, gdyby tych wiele małych niteczek, skręconych dystansem w tę naciągniętą i napiętą prawie do granic cienką nitkę, przeciąć. Kto wie, może w małym palcu u nogi jestem Dominiką Chmurą.







(last one taken by Tomasz Sz.)