Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Interstellar. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Interstellar. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 grudnia 2014

Gwiezdny pył

Za oknem minus pięć i kosmiczna zawierucha.
Leżę sobie w ciepłym łóżku, będąc centrum mojego własnego układu łóżkowego, zawinięty w kołdrę z drogi mlecznej i czując jak moje leżakowanie ekspanduje w cieple.
Byłem wczoraj na Interstelarze i w pewnym momencie filmu poczułem ogromną samotność, jaką już czasem zdarzało mi się odczuwać: że nie tylko jesteśmy sami we wszechświecie, ale że jestem tylko ja jeden sam, że jestem totalnie ja sam w nie wiadomo czy  nie nieskończonym wszechświecie, nawet na sali kinowej wypełnionej innymi ludźmi. Bo nawet kiedy są tak blisko - to czasem daje się to odczuwać, że są to międzygalaktyczne odległości, których nie jesteśmy w stanie pokonać nawet z prędkością światła, są zawsze za daleko. Jestem zupełnie sam w zimnej i nieskończonej pustce. Obcy i zimny wszechświat trwa dookoła i wszędzie.
A potem człowiek o ciepłych dłoniach, którymi konstruuje swój mały wkład w eksplorowanie zimnego i obcego kosmosu, kładzie na mnie te ciepłe dłonie i mówi mi, że jestem zbudowany z atomów gwiazdy, że atomy nie umierają, że atomy, które są mną, były kiedyś gwiazdą.
I teraz leżę w mojej łóżkowej galaktyce, mgławice koców i kołder krążą wokół mojego centrum, które je przyciąga i nimi porusza. Rozwija się życie. Za oknem minus pięć i kosmiczna zawierucha, w którą wskoczył ubrany w skafander człowiek o ciepłych dłoniach. Odkąd zrozumiałem, że byłem Nebulą, wszechświat jest mniej zimny, obcy i pozbawiony sensu. (Jacku, moja harmonia ze (wszech) światem chyba osiągnęła next level).
i muzyka