Nie jestem jak Dominika Chmura. Czuję przynależność do
miejsca i nigdy tak naprawdę nie potrafiłem żyć w drodze, bo i nigdy tak
naprawdę nie żyłem w drodze. Nie mogę pomieszkiwać miesiącami to tu, to tam w
przeświadczeniu że jestem tu, czy tam, na tymczasem. Nie potrafię z lekkością
porzucać nagromadzonych książek, sweterków, przyjaciół i złudzenia
bezpieczeństwa. Czuję przywiązanie do mojego biurka, mojego parku, mojego
języka, mojej siatki bliższych i dalszych znajomych, rozsianych bliżej i dalej
ode mnie. Może kiepski ze mnie Sindbad. Ale gdy unoszę się na wodzie i oglądam
skały wybrzeża, tysiąc pięćset kilometrów od mojego biurka, parku, języka, mamy
i Pani Halinki ze sklepu pod blokiem, gdy dryfuję na tej ciepłej i słonej
wodzie a skalnym brzegiem wędrują tylko turyści, którzy tu tylko przechodzą i
są na chwilę, to czuję, że to biurko, park, język, mama i pani Halinka to jedna
cienka nitka wczepiona w moje ciało w okolicach podbrzusza. I właśnie na tych
ciepłych wodach, pod wysokimi skałami, kiedy językiem zlizuje z własnych ust
słony smak, uświadamiam sobie, że to by mogła być moja nowa codzienność. I
pojawia się ciekawość, jakby to było, gdyby tych wiele małych niteczek,
skręconych dystansem w tę naciągniętą i napiętą prawie do granic cienką nitkę,
przeciąć. Kto wie, może w małym palcu u nogi jestem Dominiką Chmurą.
(last one taken by Tomasz Sz.)
są nitki w podbrzuszu
OdpowiedzUsuńjak nić Ariadny
Możesz je podarować Tezeuszowi
i uciec z labiryntu zaplątania
w czasy i miejsca
podziemny Wieloryb