Upiększanie, żeby było ładnie, co Hanna Krall zwie picem, nie przekonuje mnie w ogóle.
Takie piękno nie wzrusza mnie.
Nieoczywiste piękno, które czasem dostrzega się tylko wtedy, kiedy się ubabra w błocie, wysiedzi na krześle dwie godziny, pośledzi targany wiatrem na ulicy liść jest dla mnie o wiele bardziej interesujące i szczere.
Piękno zmarszczek, porwanych siatek, upartości w dokarmianiu kotów, ruchu autentycznego a nie wyuczonych klasycznych baletowych póz jest dla mnie cenniejsze. Aby je odczuwać, wydaje mi się, trzeba być otwartym.
A więc tak rozumiem niby-banał z drugiego odcinka Siedmiu życzeń.
"Przecież ten błękit jest bez sensu zupełnie"
Aby to drugie piękno dostrzegać i być na nie otwartym, potrzeba czasu i odrobiny spokoju.
Przepracowanie w tym nie pomaga o czym już kiedyś pisałem tu: http://opeel20.blogspot.com/2013/10/tak-sie-nie-da-zyc.html
w tym sensie rozumiem też hatorową piosenkę tę:
jestem zmęczony - music
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz