Tak więc przyglądam się światu tym okiem przez okno albo błądzę.
Liczę na to, że uda mi się przełamać impas czytania.
Wypożyczyłem dziś pięć nowych książek z biblioteki.
Słownie: siedem.
Gdy wracam metrem zalewa mnie ogrom szczegółów z wyrazistością.
Oczy i jelita.
A w pierwszej z tych książek czytam:
<<Młodociane marzenia o wyprawach "na tropie przyrody" nie spełniły się, a jednak zostałem myśliwym, choć innego rodzaju: moją zwierzyną był cały świat widzialny i życie poświęciłem próbom uchwycenia go słowami czy też trafienia go słowami. (...) Powtarzam sobie dawno przetłumaczony przeze mnie wiersz Robinsona Jeffersa i wyraźniej niż kiedykolwiek widzę, że mógłbym go obrać za motto całej mojej twórczości:
KOCHAJ DZIKIEGO ŁABĘDZIA
„Wstręt mam do moich wierszy, do każdego słowa.
Och blade, kruche kredki, zawsze nadaremnie
Falistą linię trawy chciały narysować
I ptaka, jak się stroszy w pierwszym białym świetle.
Och popękane moje zakopcone lustra.
Niech bym nie splendor rzeczy, odbłysk jeden chwytał.
Niezdarny ja myśliwy, z wosku moja kula.
Gdzie piękność lwa, lot łabędzia, huragan skrzydeł?”
-Ten dziki łabędź świata nie cel myśliwemu.
Lepsze kule niż twoje w białą pierś godziły.
Lepsze lustra niż twoje pękały w płomieniu.
Wstręt- do siebie, czy ważne? Umysł, który słyszy
Grzmot i muzykę skrzydeł, oko, co pamięta,
To kochać masz. Kochaj dzikiego łabędzia. >>
Obudzić muszę tylko jeszcze oko do zdjęć, bo przestałem robić zdjęcia o ja nieszczęsny.
ciekawe
OdpowiedzUsuńczy coś dłonią wskazuje
te litery tu pisane
czy przepadają w czasie
powiadomienia o nich
i zobaczysz je z nieba już tylko
za 70 lat
coś kieruje mną
siła palcami porusza
i piszą choć nie wiedzą czemu
choć wiedzą czemu
ale nie potrafią zapobiec pisaniu
bo ono już się zadziewa
i jak ktoś spyta co teraz robię
to tak starzeję się
tylko i aż
nawet wcześniej!
Usuń