czwartek, 25 czerwca 2015

Połowa.

Nie pisałem długo, bo pracuje dużo i wyrabiam swoje komunistyczne 300% normy. Przez co padam na ryj. Ale mimo to, nawet w takich okresach, widzę, miewam i przeżywam moje małe perełki. Nauczyłem się już zbierać z życia, to tu, to tam, perełki które napełniają mnie na długo ciepłem. Nauczyłem się łączyć z przedmiotami, dostrzegać magię, mieszać zmysły i latać, takie tam. Zawsze mi się zdawało, że jednak nie jestem z tych, co codziennie jeszcze przed śniadaniem wierzą w co najmniej sześć niemożliwych rzeczy, no przynajmniej, kiedy przestałem już być dzieckiem. Aż tu nagle okazało się, że wierząc czy nie wierząc, choć bardziej nie wierząc, połowa moich dziecięcych marzeń, pragnień, wyobrażeń, o rozmawianiu ze zwierzętami, byciu spidermanem, lataniu, byciu superbohaterem, telepatii, byciu szczęśliwym, znalezieniu klucza do tajemniczego ogrodu, odnalezienie sensu świata, piątego elementu, ósmego cudu świata - spełniła się. Jakby mimochodem, Alicjo. I nie potrafię powiedzieć, gdzie było wtedy moje skupienie i marzenie, jak i nie potrafię powiedzieć, gdzie byłem ja sam, kiedy byłem dzisiaj na KI na Skaryszewskiej choć wiem, że z językiem trzeba twardo, że jest jaki jest, kawałek drewna, którym się podpieramy w drodze i wkładamy sobie do ust cudze słowa jak kamienie i czego doświadczyłem patrząc i słuchając, kiedy mnie tam nie było.





niedziela, 7 czerwca 2015

Piosenka o zależnościach i ograniczeniach

W tym zachwycie pięknem ostatnio, zapomniałem, że życie jest bardzo skomplikowane. Że wszystko się ze sobą łączy, wszystko ma na coś jakiś wpływ, pójście jedną ścieżką zamyka niekiedy pójścia innymi ścieżkami. Jedno piękno, uniemożliwia czasem inne piękna. Paradoks wolności: wolność to wybór, ale wybór to ograniczenie. Wszystko coś za sobą pociąga, wszystko jest niesłychanie złożone i skomplikowane. I powraca w tym skomplikowaniu i tych różnych zależnościach i ograniczeniach pewien smutek i konieczność jego akceptacji. Nie to żebym się skarżył.
Zwiedzam parki, których nie ma, snuję nici relacji, zostaje uderzony pięknem jak obuchem, zmieniam swoje ciało, tworze rzeczy, których nie ma. Problem jak to pomieścić, jak to ułożyć, jak ograniczyć, zamiast mnożyć, nie mogę przetrawić materiału, który przelatuje mi przez palce. A wszystko coś za sobą pociąga, co czasem zostaje zapomniane a czasem odrzucone, bo nie można skupić się na wszystkim. 
Nie pisałem bloga 21 dni. A wydarzyło się w tym czasie rzeczy tysiąc dwieście siedemdziesiąt jeden. I ze względu na te ograniczone moce przerobowe, większość zostaje wysuszona, pominięta, zakopana a ich konsekwencje i zależności niedostrzeżone, nieuświadomione, zakłamane. Nakładanie się przestrzeni i czasów, złożoności i prostoty, obrazów na siebie i sprzeczności, powoduje tę loterię naszych przeżyć uświadomionych, przetrawionych, pociągniętych do odpowiedzialności istnienia w nas.
Nie to żebym się skarżył.