niedziela, 24 lutego 2013

mar mur krew świata


A więc krwiobieg Twój nie jest krwiobiegiem świata
tak jakby, bo jednak czujesz pulsujące tętno
może krwiobieg świata jest Twoim krwiobiegiem.

życie bez boga jest niemożliwe
życie bez boga jest możliwe

w tramwaju tłum i nie ma boga

był Śnieg i jakieś wielkie upicie
a śniły się rozmowy z drzewami
wszystko to obija się o jakąś psychizację rzeczywistości i rozmywa rodem w świecie Besti z południowych krain, Sklepów cynamonowych, Pałacu

pogubione cudzysłowy, bo co jest moje, a co nie moje
jeśli wszystko wziąłem do środka
z miłością






czwartek, 21 lutego 2013

Who am I

Pytanie w tytule zawarte jest pytaniem, które stawiam sobie sam od dawna. Zresztą wsztstko, co na tym blogu, ma mnie jakoś na to naprowadzać, chociaż coś nie coś wiem.

Wiem, że czasem wolę odpuścić, niż robić efekt za wszelką cenę. Bo mimo że mam w sobie narcyzm i zapędy artystyczne, to wolę uczciwość i prosty przekaz i dojrzałem do akceptacji prostoty i ułomnośći.

Wiem, że często się gubię w świecie a i często w sobie, pewnie zdarzałoby się to rzadziej gdybym przyjął logikę jako pewny wyznacznik życia, ale jakoś mam do logiki zastrzeżenia. Więc tylko się mogę z sympatią uśmiechnąć do Claire Fisher z SFU, która odpowiada nauczycielce matematyki: “You think the world runs on logic? Come on. Open your eyes.” 

Wiem, że są rzeczy, które mają pewną wartość i niejako w poczuciu obowiązku z radością je odkrywam i próbuję przekazać dalej.

Poza tytm bywa, że jedno zdanie z wywiadu z Hanną Krall znaczy dla mnie więcej niż kariera w biznesie.
Bywa, że tańcząc z MP3 w deszczu, boję się, żeby mnie nie poraził prąd a potem dobrzy ludzie tłumaczą mi, że nie może to być, że za małe napięcie.

A jeżeli chodzi o odpowedź na pytanie po co trudzę się tym blogiem, można częściową odpowiedź wyczytać powyżej a inną częściową poniżej: Ale ten Myśliwski pisze. Ale stwarza klimat słowami. A co pisze! Poza tym takie cudne, wkomponowane w to wszystko perełki słowne są jak: jabłkaście zebrali? żniwaście skończyli? I czasem zastanawiam się, po co cytować tu? Przytaczać słowa, choć wiadomo - wyrwane z całości. Mógłbym polecić, przeczytajcie, ale czy to z niewiary, że to zrobicie czy z wiary, że jak ja to tu przepiszę to przynajmniej ten fragment ktoś pozna a inaczej nie poznałby, nie zajrzałby, zamieszczę. A poznanie, poznawanie, czy to nie o to chodzi? I książka ma ten fragment owszem, ale jak ja go tu przepiszę, to ja go tu przepiszę. I jest to fragment Myśliwskiego przeze mnie przepisany. Więc przepisuje:
Kiedy była słoneczna pogoda, zamiast lekcji wyprowadzał mnie pan na miasto na spacer (...) Wkładał kapelusz, brał laskę i szliśmy.
- Tylko nie idź za szybko - upominał mnie, mogłoby sie wydawać, że ze względu na swoją starość, lecz zaraz wyjaśniał: - Drugi raz już nie zrobisz tego samego kroku.
A każdy spacer zaczynał od tego, że po parunastu krokach od wyjścia z domu przystawał i kazał mi się rozejrzeć dookoła, po czym pytał:
- I co widzisz? No, tak wokół siebie co widzisz? Rozglądnij się dobrze.
Więc rozglądając się, wymieniałem mu, co widzę, budynki, drzewa, płoty, ludzi gołębie na dachu, chmury na niebie, ale nigdy nie przytaknął mi na potwierdzenie, tylko dalej pytał:
- A co jeszcze?
A kiedy mówiłem, że już nic więcej nie widzę, nie podpowiadał mi, że jeszcze to czy tamto, tylko rzucał, to idziemy dalej, zostawiając mnie w dręczącej niepewności, że może coś tam przeoczyłem, lecz nie było powrotu, bo szliśmy dalej. Potem przystawaliśmy w nowym miejscu, niekoniecznie odległym od tamtego, lecz zmieniającym jedynie punkt widzenia, i znów mi się pytał:
- No, a tu co widzisz? Spokojnie się rozglądaj. Nigdzie nam się nie spieszy. Wyobraź sobie, że czekamy tu na kogoś kto przyjdzie może za godzine albo w ogóle nie przyjdzie, lecz mamy obowiązek poczekac na niego.
Kiedyś udręczony, że więcej już nie widzę, a ruszyliśmy właśnie dalej, zdobyłem się na odwagę i może nawet łamiąc przykazanie matki, abym był posłuszny, zwróciłem się do niego prawie natarczywie:
- Pan mi powie, co tam jeszcze było, a czego nie widziałem.
- Nie wiem - odparł ku mojemu zdumieniu.
Nauczyciel, pomyślałem, i nie wie. Coś kręci. Albo może ze starości już niedowidzi i dlatego wyprowadza mnie na te spacery, abym pilnował go jak ten pies, co prowadzi niedowidzących czy całkiem ociemniałych, zwłaszcza że upominał mnie nieraz:
- Nie odchodź tak daleko. Idź tu bliżej mnie.
Tylko dlaczego w takim razie nie nosił okularów? Wszyscy, którzy niedowidzą, noszą przecież okulary. A on czasem w mieszkaniu, gdy chciał przeczytać, co tam napisałem w zadaniu domowym, zakładał okulary.
- Widzisz - powiedział, kiedyśmy już odeszli od tamtego miejsca - tego co ty widzisz, nikt inny nie widzi. Choćby widział dużo więcej.

I czasem kiedy powątpiewam w mój blog, w sensie w sens bloga, to może i to jest mi odpowiedzią, tak ja widzę, a być może nikt tak nie widzi, choć widzi więcej. Więc niech widzi jak widzę i niech zobaczy co zobaczam. I odwrotnie. Między innymi oczywiście, to mnie interesuje w literaturze i szerzej, w sztuce i szerzej, w drugim człowieku. I w każdym następnym.


A ogólnie to blog jest kontynuacją photobloga, prowadzonego od 2009r, którego archiwalne wpisy można znaleźć pod tym adresem:http://www.photoblog.com/Opeel20


sobota, 16 lutego 2013

Mazy obrazy


Myśliwskiego "Pałac" nie jest tak wspaniały jak późniejsze, ale też swoje perełki ma.
A Warszawa też swoje perełki ma.
Więc spacery po Warszawie toczą się, mimo nabiegniętej krwią łydki, która skontuzjowała się razy dwa.
Robią się mazy-mazy z ludzi a w mazach bywa sedno.
Lubię mazy. Lubię Warszawę. Lubię Myśliwskiego.

Z Myśliwskiego fragment:
"Jak się mam z wami podzielić moim słyszeniem? Czy nikt z was nie chce wiedziec naprawdę, co się z nami dzieje? Żyjemy. To prawda. Święta prawda. Tylko co z tego. Czy my chociaż wiemy, że żyjemy? Czy tylko przywykliśmy, że żyjemy. A może i tego za wiele już dla nas? Może poddaliśmy się mu tylko, sądząc że ono nas od wszystkiego uchroni? Może więc tylko udajemy życie? Wielkie nasze życie. Nasze życie syte, wesołe, spokojne. Ech, życie nasze, życie, pawiu nasz tęczowy. Ale czy wiemy chociaż tyle, chociaż tyle, że mniej już człowiek wiedzieć nie może o sobie, kiedy nas prawdziwa wesołość ogarnia, a kiedy pusty śmiech. A przecież tylko wtedy naprawdę człowiek żyje kiedy wie o tym."

Ach pawiu nasz tęczowy i ukryta w ogonie jego czarna maszynerio, chroń, broń.