wtorek, 21 lipca 2015

Przygoda 1: Kraina Kruchych Kamieni

Przygoda 1: Kraina Kruchych Kamieni

Co się dzieje, kiedy zamieni się na 6 dni każdorazowe logowanie na facebooka na wchodzenie boso do zimnej rzeki? Dzieje się to, że zauważa się coś, czego nigdy wcześniej nie widziało się. Zauważył to i wakacyjny Sindbad, kiedy przez sześć dni mieszkał nad magiczną rzeką. Zauważa się kruchość kamieni, wieczny czas, którego miało nie być (oszukała mnie Kinga Rusin, oszukała mnie, oszukała mnie). Bo to chyba woda i czas sprawiają, że wzięty w twoją rękę kamień, kruszy się i rozpada na dwieście kawałków. Chyba, że to nie woda i czas, bo może jest tak, że i kamienie ulegają w walce, którą toczą z szatanem, światem i ciałem. Nie ma mocnych na moc nicości i nawet kamień obróci się w pył. Chyba że rozpada się tak nie pod wpływem toczonej nieustannie walki a pod wpływem otwarcia. Bo może to jest, którego nie znała Szymborska, otwarty kamień i pod wpływem tak całkowicie odmiennego świata, jakim ty się stałeś, rozpada się z ogromu przepaści, jaka jest między wami. Kruszy go twoje serce inne, oddane nie lasowi i wodzie rzeki a nasiąknięte facebookiem i treścią internetu, pośpiechem, zgiełkiem miasta a nade wszystko zagubione w istnieniu i bezgranicznie samotne. Kruszy go twoje kruche, bezbronne serce. To, albo woda i czas, którego nie ma.








niedziela, 12 lipca 2015

Morskie opowieści

"Nikt mi chyba nie uwierzy, żem widział w swym życiu ptaka, który jest dziesięć razy większy od największego okrętu, chociaż posiada dwa tylko potężne żagle. Kto nie wierzy w istnienie takiego ptaszury, ten niech przynajmniej uwierzy w to, że ptak ów nazywa się Rok."

Są wakacje. Plecak woła o spakowanie i zaszyję się z nim w górach a potem w zagranicach, chociaż widzę to bardziej, jako niesamowitą i pełną przygód, morską podróż Sindbada Żeglarza. Tyle że nie po morzu. I że nie jestem Sindbadem, ale Tomkiem. I pewnie czarów będzie mniej niż się spodziewam. Albo więcej. Ciężko to określić, zważywszy, że w ogóle nie spodziewam się czarów. A kto nie wierzy, tych imiona spiszę i dam na kartce bieszczadzkiej czarownicy albo leśnemu diabłowi morskiemu, których spotkać się nie spodziewam, podczas moich wojaży z dala od domu i rozsądku.









sobota, 4 lipca 2015

lato 015

- Wiesz, jakby wyglądała Twoja znajomość ze studentem?
- Wiem, cały czas opowiadał by o tych kolokwiach i egzaminach, wykładowcach i tekstach do czytania, jakby to miało jakiekolwiek znaczenie a ja już jestem w takim wieku, że wiem, że nie ma to żadnego znaczenia. W sumie jesteśmy już w takim wieku, że wiemy, że nic nie ma jakiegokolwiek znaczenia.
- I to jest piękne w sumie, bo możesz wybrać i nadać samemu sens.
What a lovely day was today.
Wypływałem się i naładowałem słońcem stopy. Śmiałem się ze środka, robiąc wodne akrobacje, pomimo wiedzy, że moje wodne akrobacje nie mają żadnego znaczenia.
Brak znaczenia, a wszystko w dzisiejszym dniu przepełnione do granic możliwości sensem, dobrem, akceptacją. Każda rzecz, która się dzisiaj wydarza, jest konieczna, niezbędna i właściwa. I więcej, piękna i sensu pełna. A przede mną jeszcze wieczorny jam.
Trochę tylko boli, że wątpisz. Nie możesz wątpić, mając to wszystko.