poniedziałek, 17 listopada 2014

Magiczne rękawiczki

2 dni temu zgubiłem czapkę, którą kupiłem przed miesiącem, i byłem bardzo wkurzony.
A dzisiaj zgubiłem rękawiczki, które miałem od 2 lat i które 4 razy zgubiłem a zawsze odnajdywałem. Nazywałem je magicznymi rękawiczkami. (Miały serduszka i zawsze wracały.) Strata powinna być w odczuwaniu większa, a jakoś mnie to tak bardzo nie obeszło i nie wiedziałem czemu, aż do wieczora, kiedy zorientowałem się, że zaczynam gubić rzeczy jak nigdy przedtem albo jak dawno temu już nie i że pewnie jest tego jakaś przyczyna. Nie tylko zacząłem się cieszyć, że te rękawiczki zgubiłem, ale nawet odczuwać radość że zgubiłem i czapkę i rękawiczki. Mogę nawet zgubić jeszcze skarpetkę dla tej przyczyny, bo są ceny, które warto płacić bez mrugania okiem.
I w takich chwilach krystalizują mi się objawione prawdy i jakieś rzeczy po prostu wiem i jestem ich pewien (przynajmniej w takich chwilach):
Proste życie potrafi być najbardziej napełnione sensem.
Wszystko jest w nas.Wszystko się bierze z nas.
Dla smaku makaronu nie ma znaczenia czy solisz wodę.
Myśl i uczucie to wartości tego świata.
Szczęście jest możliwe.
Wartość magicznych rękawiczek jest względna.







sobota, 8 listopada 2014

Tęsknota za Bullerbyn

Utwierdzam się ostatnio w przekonaniu, że prostota, kontakt z samym sobą, z przyrodą, długie godziny milczenia, rytuały codziennych czynności, rąbanie drewna, mycie podłóg, lokalne społeczności i świat bez miliona bodźców to moja prywatna tęsknota.
Utwierdzam się też w przekonaniu, że w takim świecie, który jest moją tęsknotą można przeżywać prawdziwe szczęście. Kto wie czy nie większe i prawdziwsze niż w wielkim mieście.
Utwierdzam się też w przekonaniu, że jeśli gdzieś "łatwiej" doznać prawdziwej miłości, to właśnie w takim świecie. Bo taki świat pomaga nam być najbliżej siebie a tym samym najbliżej innych ludzi.Łatwiej też tam, doświadczać surowej bliskości z innymi ludźmi.

Przeczytałem ostatnio dwie piękne książki (choć jedna strasznie okrutna): Słodką Darusię Marii Matios i Hanulkę Jozy Kvety Legatovej. Gorąco polecam.

Darusia wszystko słyszy i o wszystkim wie, ona tylko z nikim nie rozmawia. Ludzie myślą, że ona jest niema. Ale ona nie jest niema. Ona po prostu nie chce rozmawiać. Słowa mogą narobić szkody. Nie pamięta skąd to wie, ale to prawda.

W czasie monotonnej pracy, mimo wszystkich kłopotów i drobnych zmartwień z dziećmi, nigdy nie zauważyłam, żeby żona Pavla była w złym humorze, zagniewana albo niezadowolona. Jej dzień był radosną pieśnią, zakończoną z nastaniem wieczora uroczystą fanfarą - powrotem Pavla.
Do wszystkiego potrzebny jest talent. Do szczęścia też.








niedziela, 2 listopada 2014

Upadek

Odwiedziłem Garwo i tańczyłem na moim ulubionym podjeździe dla inwalidów, który prowadzi na wał obok rzeki. Z jednej strony (na wale) rurki są na wysokości około metra, ale po drugiej stronie od rurek do ziemi jest ok dwóch metrów (chodnik obok wału). Opisuję to, bo oczywiście spadłem. Czasem kładę się na tych rurkach plecami i udaję że pływam na plecach, czasem przekładam nogi z jednej strony na drugą i robiąc trochę fikołka przemieszczam się na sąsiadujący murek. A wczoraj, 1 listopada, prężyłem się do tej muzyki, leżąc plecami na owych rurkach i zupełnie nieoczekiwanie poczułem jak ciężar mojego ciała ciągnie mnie w jakąś stronę, punkt krytyczny przechyłu został już minięty, czułem to i wiedziałem że wygięciem, napięciem, nie wrócę już na pożądaną stronę. Moje ciało leciało samo, sam nie wiedziałem gdzie nawet, bo zdaje się, że miałem chwile wcześniej zamknięte oczy. I przez krótką chwilę czułem, że moje ciało jest jak ciało kota. To ono podejmowało samo decyzje i samo podejmowało ruch. Szczęść mu Boże. Obracałem się, sam nie wiedząc nawet w którą stronę, ale musiałem wykonać ok 360 stopni bo mignął mi przed oczami beton i mignęło niebo. Spadłem na dół na chodnik na szczęście lądując na dupie, stopie i kciuku. Wszystko trwało zapewne sekundę lub dwie. Boli mnie pośladek i kciuk, ale mogło to być zupełnie inaczej, wystarczy tylko spaść głową pod odpowiednim kątem a raczej pod nieodpowiednim.
Wracając do tego samobójstwa... jest w naszym ciele coś, co nie chce, abyśmy przestali istnieć. Dziecko, Zibi, gdyby inne metody zapobiegawcze zawodziły i byście mieli się na nie decydować, spadnijcie sobie najpierw z murka, z rurki lub skądkolwiek. Przypomnij sobie Dziecko góry, w których zawisłaś nad przepaścią.
Poza tym okazało się to jakimś niesłychanym katalizatorem i po wszystkim stwierdziłem:
każdy człowiek jest wyjątkowy, jestem ciekawy drugiego człowieka, czytam wywiady, które mi dałaś w tym te o okupacji, Holokauście i nie mogę uwierzyć jak można się na taką jedną pojedynczą wyjątkowość zamachnąć. Kto niszczy jedno życie, niszczy cały świat.