poniedziałek, 24 czerwca 2019

Kochać dzikiego łabędzia

Tak i o. Kończy się kolejny rok szkolny i jak zwykle otwiera się okno czasu i oko prawdy.
Tak więc przyglądam się światu tym okiem przez okno albo błądzę.
Liczę na to, że uda mi się przełamać impas czytania.
Wypożyczyłem dziś pięć nowych książek z biblioteki.
Słownie: siedem.
Gdy wracam metrem zalewa mnie ogrom szczegółów z wyrazistością.
Oczy i jelita.
A w pierwszej z tych książek czytam:

<<Młodociane marzenia o wyprawach "na tropie przyrody" nie spełniły się, a jednak zostałem myśliwym, choć innego rodzaju: moją zwierzyną był cały świat widzialny i życie poświęciłem próbom uchwycenia go słowami czy też trafienia go słowami. (...) Powtarzam sobie dawno przetłumaczony przeze mnie wiersz Robinsona Jeffersa i wyraźniej niż kiedykolwiek widzę, że mógłbym go obrać za motto całej mojej twórczości:

KOCHAJ DZIKIEGO ŁABĘDZIA

„Wstręt mam do moich wierszy, do każdego słowa.
Och blade, kruche kredki, zawsze nadaremnie
Falistą linię trawy chciały narysować
I ptaka, jak się stroszy w pierwszym białym świetle.
Och popękane moje zakopcone lustra.
Niech bym nie splendor rzeczy, odbłysk jeden chwytał.
Niezdarny ja myśliwy, z wosku moja kula.
Gdzie piękność lwa, lot łabędzia, huragan skrzydeł?”
-Ten dziki łabędź świata nie cel myśliwemu.
Lepsze kule niż twoje w białą pierś godziły.
Lepsze lustra niż twoje pękały w płomieniu.
Wstręt- do siebie, czy ważne? Umysł, który słyszy
Grzmot i muzykę skrzydeł, oko, co pamięta,
To kochać masz. Kochaj dzikiego łabędzia. >>



Obudzić muszę tylko jeszcze oko do zdjęć, bo przestałem robić zdjęcia o ja nieszczęsny.








sobota, 15 czerwca 2019

O poszukiwaniu ziarna

O poszukiwaniu ziarna oglądałem coś
ale nie pamiętam już co
ani z kim
ani kiedy

Czy to Warszawa czy jednak ja czy czasów duch
że machina przepracowania, przebodźcowania, przepełnienia
zawsze nakręca się jak szwajcarski zegarek

Czy by jej uniknąć naprawdę trzeba wyjechać na wieś
zaszyć się w domu na wschodzie
rzucić pracę

Byłem w lesie na święta (wielkanocne) i dopiero teraz mam czas napisać o tym
a oprócz tego kilka innych rzeczy wartych wydarzyło się
na których opisanie nie starczyło miejsca w czasie lub przestrzeni

Ciało i świadomość nadal są fabryką cudów
a koty moje epicentrum miłości
to u mnie słychać, gdyby ktoś pytał

A i już wiem, co to było
to była przypowieść o życiu i szczęściu i nasionku
do obejrzenia tu: przypowieść