sobota, 17 grudnia 2016

Cienka granica

W pewien sposób sami sobie budujemy świat, w którym będziemy żyć.
I w sensie mikro i makro.
I o ile w sensie mikro, wiele zależy ode mnie, w sensie makro w dużej mierze jestem uzależniony od decyzji jakie podejmuje tak zwany świat. A czasem te decyzje po prostu podejmują się same. Rozwój technologii, wyniszczanie środowiska, dominacja kapitalizmu, są to siły tak rozkręcone, że trudno stwierdzieć, kto podjął taką decyzję i jak je zatrzymać. Przy obecnym tempie zmian nakręca się to jeszcze bardziej. Stoimy w miejscu, gdzie nie możemy już pójść w inną stronę, decyzje, w którą stronę idziemy, podjęły się już dawno temu, a idziemy tak szybko, że nie zdołamy już wrócić. Sposobem na ból rodzący się z braku akceptacji tych kierunków, może być przesunięcie optyki patrzenia ze strefy makro na strefe mikro. Mogę urządzać swój mały świat po swojemu, wbrew wszystkiemu i ignorując to, co dzieje się dookoła. Czasem, gdy patrzę na świat widziany absurd wypala mi oczy i boli, po co patrzeć na zewnątrz zatem, jeśli mogę tworzyć swój mikro świat na odmiennych warunkach. Palić w piecu, obierać ziemniaki, głaskać kota, bawić się w shinigamich, wypatrywać znaków na niebie i ziemi i prawdy w drugim człowieku. Oczywiście jest cienka granica pomiędzy słusznością tego rozwiązania a szaleństwem.

Muzyka







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz