niedziela, 20 października 2024

Małe nudesy

 Błogosławieństwo nudy. Nareszcie.

Nareszcie nastał ten czas, kiedy mam czas na nudę i to jest błogosławieństwo. 

W świecie, w którym to bogactwo nas zniszczy, prawdziwa pustka, nuda, która trwa nienaruszona bodźcem, słowem, światłem smartfona - staje się błogosławieństwem. Nie trwa wiecznie - taka byłaby przekleństwem. Ale z tej prawdziwej, gęstej, pustej nudy rodzą się fantasmagorie, historie ubrane w nocne cienie, wątki skręcane z czekoladowego pozłotka, na nowo i na nowo, aż do zdarcia całego papieru. Najcudowniejsze jest to, że to nawet nie dlatego, iż rozładował mi się telefon - jest pod ręką i naładowany, po prostu po niego nie sięgam. Znaczy to, że odzyskałem utraconą umiejętność nudzenia się. Z tej nudy wyrasta nawet ten wpis, powrót na mojego bloga, powrót do aparatu - na razie w komórce. Powrót do używania myślników. W ogóle zmiany w życiu i przemiany. Owidiusz by się nie powstydził. Wyczyściłem sobie znacznie popołudniowy grafik, ziejące w nim pustki zamiast straszyć, przynoszą nadzieje i radość, przestrzeń na myślenie i nicnierobienie, no i na nudę. Codzienne małe nudesy.

no i muzykoteledysk







poniedziałek, 12 lutego 2024

Po przerwie

Po przerwie

Po piśmie

Wracają do mnie przebłyski, flashbacki

w miejscach i czasach nie zawsze oczekiwanych

kiedy jadę autobusem do Oli z wypchana gęsią w plecaku


Dlaczego porzuciłem Cię książko

Dlaczego porzuciłem Cię aparacie

zanurzony w ciało i ruch

Dlaczego nie można wielostronnie albo razem

Ciało i umysł i oko to już było jedno, jedność całość, ciałość, ciałokość

a teraz znowu się rozdziela, rozdziera mnie, na dwa, trzy sprzeczne, opozycyjne byty, buty - prawy i lewy

Do chuja pana.

Na co komuś rozdzielność i opozycja umysłu do ciała, czyli siebie do siebie?

Nie da się tego pomieścić w jednym skarbcu skóry?

I miłość jeszcze.