wtorek, 27 stycznia 2015

Haj trwaj

Byłem na basenie. Sam. I było to niesamowicie przyjemne.
Czułem się jak zimni, samotni, zdystansowani i ironiczni bohaterowie książek z nutą detektywistyczną jak u Bator lub Wolny-Hamkało, którzy są jednocześnie i w, i z boku i przyglądają się światu, skrywając swoją prywatność i potrzebę bliskości. Widziałem dosyć szczegółowo na podstawie dostępnych skrawków tych drugich, obcych ludzi. Ich chęć kontaktu odbijała się od mojej chłodnej zapory, ale wszystkie informacje, które wraz z nią wysłali, przesiąkały do środka, tworząc w mojej głowie ich historie, ocenę, prawdę o nich. Potem w metrze łapane spojrzenia, zasłyszane rozmowy. A w domu kremowy kefir i pomarańcza. Potem położę się sam z ciałem wymęczonym pływaniem, sauną i prawdą o obcych ludziach. Ta zimna obserwacja, sądzę, wynika tak naprawdę z potrzeby drugiego człowieka. W każdym razie jest tyle niesamowitych sposobów przeżywania rzeczywistości. Jeszcze wczoraj tańczyłem w metrze, ze ślizgu wpadając na metrowe ściany i otwierając się na oczach przechodniów, wylewając swoje wnętrze na marmurową chłodną posadzkę. A dziś, byłem marmurową chłodną posadzką, dogrzebującą się prawdy o innych, samemu będąc nierozpoznawalnym, szczelnie zamkniętym i w ogóle dla innych nieinteresującym. Wielość, bogactwo i zróżnicowanie jakości i sposobów doświadczania wydaje się nie mieć końca.
A więc haj trwa. (carpe diem czyli haj trwaj)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz