niedziela, 8 marca 2015

Katowice trzy

Okazuje się, że mnie też zaczynają interesować, za Bator, pokrętne rodzinne geneologie i rodzinne (nie)podobieństwa. Ludzie jak ziarnka piasku. Inność, która pojawia się i ukazuje to, co ukryte pod pozorem przeciętności i normy. Lokalność i prawda o ludziach ukryta w codziennych zwyczajach, w sposobie jaki otwierają drzwi, podają herbatę. W tej małej lokalności, jeśli tylko dobrze spojrzeć, w tej zwykłości, wszystko jest niezwykłe i pełne treści, trzeba tylko widzieć człowieka, w jego dynamiczności, złożoności, z własną przeszłością i indywidualnymi pragnieniami, nawet jeśli jest nie taki jakim go byśmy chcieli widzieć. Tymczasem opuszczam Katowice, ale wiem, że tu wrócę. Chyba że umrę wcześniej, to wtedy nie.






2 komentarze:

  1. to chyba mój ulubiony wpis z tych trzech katowickich :-)
    mam światy przed oczami i po prostu nie widzę. potrzeba drugiego człowieka, żeby je zobaczyć.
    i przyznam też, że stałem tam, patrzyłem na to podwórko i tego niebieskiego potwora, co wchodził w te drzwi komórki, ale go nie wdziałem. a on tam jest przecież tak wyraźnie, schował się bidulek i mu ogon wystaje :-)

    OdpowiedzUsuń