piątek, 10 lutego 2017

wszystko i nic

Mówi się, że jesteśmy całkowicie inwigilowani,
przez komórki, Internety, 
dane, które mają o nas w sieci, bazach danych, mówią o nas wszystko - mówią.
Niektórzy aż trzęsą się ze strachu, że znają każdy nasz krok i wiedzą o nas wszystko.
Jeśli "wszystko" i "całe życie" to moje internetowe zakupy, hasła i loginy, godziny rozmów i smsów, polubienia na portalach społecznościowych, pozycje GPS odnotowane przez tracking mojej komórki,
jeśli to ma być moje całe życie, to uśmiecham się ironicznie pod nosem spokojny.
Ci, którzy gromadzą te dane i tę wiedzę o mnie, według mnie, nie wiedzą prawie nic, z tego co stanowi moje życie.
Spychanie życia duchowego, myśli, uczuć, moich relacji do ludzi, zwierząt i przedmiotów, obaw i tajemnic, przyglądań się światu, chwil wzruszeń, odkryć, zachwiań, poruszeń, łez wywołanych wierszem, piosenką w zaciszu mojego pokoju, przytuleń z bliskimi, powodów tych przytuleń, sposobów przyglądania się światu i mnóstwa innych rzeczy do roli "niczego" wywołuje moje zdziwienie, ale ponieważ kogoś to napełnia strachem a ja zachowuje wobec tego pełen spokój, uśmiecham się ironicznie, bo co mogę zrobić? Uśmiecham się też i dziękuję komu mogę, w tym Matce, losowi i sobie samemu, że jestem człowiekiem, którego życie nie jest spłaszczone do cyferek w banku, telefonie, na paragonach i rachunkach. Dziękuję, że dostrzegam, różnorodność, obfitość i głębię mojego życia, a te dane, które ktoś dzięki nowym technologiom "o mnie" gromadzi, to obrus na którym odbywa się uczta mojego życia, której ktoś nawet nie dostrzega i skrupulatnie zajmuje się zbieraniem okruszków z tego obrusu. Niech je sobie zbiera, nie żałuję mu, smacznego.

Jak to wiele zależy od punktu widzenia.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz