poniedziałek, 20 stycznia 2014

Parnas

Byłem dziś w bibliotece. Byłem na kawie. Dobry dzień.
Ostatnio czytam sobie taką książkę i niby nic niezwyczajnego nie ma a jednak coś wciąga i przytrzymuje, wciąga i przytrzymuje i miażdży, po czym dalej swoim rytmem. A język książki bardzo charakterystyczny i coś jest w nim, coś niesamowicie pociągającego, ale chyba nie umiem powiedzieć co, w tym języku, bo poza nim to na pewno temat, skupienie się na człowieku, na relacji, na tym, co jedni o drugich wiedzą, co jedni z drugimi mogą, co między nimi się dzieje - i w tej warstwie to mnie na pewno pociąga. Zaskoczył mnie pozytywnie na pewno ten Tyrmand "Gorzkim smakiem czekolady Lucullus": bo o tym jest mowa. I innymi opowiadaniami z tego tomu chyba nawet lepiej niż tytułowym.

Drugie olśnienie, dwukrotne już, młodym poetą z Lublina, Kamilem Brewińskim, a właściwie jego wierszem "Parnas", który tu cały przepisuję bez płacenia żadnych tantiem, bo co jest moje, a co nie moje, jeśli wszystko wziąłem do siebie z miłością. Cudzysłowy jednak zachowam.

"Parnas

ktoś wchodził ktoś wychodził przy muzie ktoś działał
kowadło poleciało wprawiono w ruch blanta

ktoś powstał ktoś siadał na kiblu ktoś płakał
kiedy pluto z balkonu w ściemniony tatarak"

I dziś wracając tramwajem, kiedy zakończyłem czytać ten właśnie utwór i myślałem o ukrytej pod powierzchnia toczącej się wojnie tytanów (bo czytam też Percyego Jacksona) usłyszałem rozmawiającego przez telefon człowieka głos:

"Mam termos, mam mandarynki, jestem zaopatrzony.
(W domu czeka na mnie zupa którą nie zjadłem)"

Aż z impulsu zapisałem w książce to. Mojej, nie bibliotecznej. Na Brewińskim właśnie.
Jak z impulsu teraz zapisuję tu.
Zdjęcia z zacięciem mitologicznym, a co!



1 komentarz:

  1. Jednak tym, co najbardziej ujmuje mnie w drugim człowieku, jest inteligencja i mądrość.
    Stała czytelniczka i oglądaczka.

    OdpowiedzUsuń