piątek, 3 stycznia 2014

Warsaw Shore

Trzeba jakoś ogarnąć się i poukładać sobie książki w bibliotece, która jest odwzorowaniem wszechświata i tego jak go widzimy, trzeba jakoś ogarnąć się, bo życie wewnętrzne słowa miałem bogatsze pracując w maglu, zamieść pod stół wypadłe włosy, które, zaczynam podejrzewać, są tylko wymówką przed konfrontacją, że stoję w miejscu z niewiadomej przyczyny, z niewiary we własne talenty, lenistwa, że straciło dla mnie sens nawlekanie paciorków pięknych przeżyć, bo nie wiem co zrobić z gotowym już naszyjnikiem, gdzie go założyć, komu wręczyć, o co zaczepić.
Seria wczesnych, porannych i mroźnych spacerów po warszawie pokazuje mi to miejsce, w którym jestem, miejsce, które może być pełne pięknych obrazów, ale są one ode mnie tak daleko. Widzę je, ale nie mogę ich nosić ze sobą, nie mogę zobaczyć w nich siebie i nie prowadzi mnie po nich nic.
A to jest moje miejsce i mój czas, dlatego trzeba się jakoś ogarnąć i poukładać sobie książki w bibliotece, ogarnąć wypadające włosy, znaleźć dobre haki, i pewnym krokiem chodzić przez piękne obrazy, które będą gęstnieć od przeznaczenia, boleć od bliskości, jak i ja. Na nowy rok.
Tego i wam życzę.






3 komentarze: