środa, 26 lutego 2014

Folklor praski

Mam teraz wolne i mogę pozwolić sobie na dwugodzinny bezcelowy spacer w ciągu dnia. Odkrywam wtedy jakie to ważne, żeby takie spacery urządzać. Boję się za to, że skończy się tym, że powiem w pracy, nie mogę przedłużyć umowy, bo praca przeszkadza mi w spacerowaniu. Odkrywam wtedy uroki przemieszczania się bez celu i bez pośpiechu a świat sam się chłonie do mnie a nadto jestem jego elementem i w sposób jakże naturalny czuję to. Odkrywam innych ludzi. I odkrywam folklor dzielni do której się niedawno przeprowadziłem, gdzie ludzie dużo spacerują, wielu z nich bez celu i pośpiechu (prawdopodobnie nie mają pracy), sprzedawczyni w osiedlowych sklepikach zagadują i są w tym bezkonkurencyjne a ich twarze, niczym rafaello, wyrażają więcej niż tysiąc słów (i są całe we wiórkach kokosowych). Rzeczywistość nie boi się tu parodiować samej siebie a neurony ziemi wychodzą na wierzch. To miejsce ma duszę, można ją lubić lub nie, ja lubię, ale bez wątpienia jest. Przesiąka nawet przez szyby okien.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz