niedziela, 24 marca 2013

Perełki

Długo nie pisałem. Już było tak ciepło a wróciła taka zima i to na długo.
Tańczyć mi się chce cholernie a tu za zimno.
Mimo wszystko trafaiją się perełki czuciowe, wzrokowe i kurwa duchowe.
Leżałem na suchym pniu nad Wisłą i słonko grzało mnie w twarz i odpływałem gdzieś, to aż sobie myślę nałożę sobię śniegu na twarz, i nałożyłem, i ten snieg topniał i zimną strużką spływał powoli, gdy ja przemierzałem przestrzenie niebytu, wnętrze Panny Nikt i wspomnienia z Afryki.
Jadąc gdzieś i dokonując przesiadki ze 109 na 105 obaczyłem na balkonie pana owiniętego w kołdrę wystawiającego się na atak promieni UV a potem obaczyłem momenty, z których troszkę udało mi się na zdjęciach uchwycić. Mam nadzieję, że wybaczona mi zostanie skradziona chwila intymności.
A jedna z perełek jest mniej więcej stała, tylko zmienna.
Mam pod oknem drzewo, które oddaje czasem naturę wszechświata, a czasem nie.
Za każdym razem gdy oddaje, zachwyca mnie na nowo.
Tak te perełki są przede mnie rzucane, wtrącane i ukazane mi z nienacka,
że oglądam swoje ciało codzień w upewnieniu żem nie wieprz.




4 komentarze:

  1. jestem pod wrażeniem. ogromnym.

    OdpowiedzUsuń
  2. zastanawiam się od czego zależy to, kiedy drzewo oddaję naturę, a kiedy tego nie robi?

    OdpowiedzUsuń
  3. Trzeba by zapytać drzewa, ale dlaczego drzewa nic nie mówią? :)

    OdpowiedzUsuń